Niedziela, 19 sierpnia 2001 (08:30) Wczoraj wydarzyły się dwie kraksy pojazdów przewożących pasażerów. Doszło do nich na trasach w Czechach i w Niemczech. W pierwszym nikt nie ucierpiał, w drugim zginęły cztery osoby i cztery zostały ranne. Na niemieckiej autostradzie A2 wypadkowi uległ mikrobus przewożący pasażerów. Do tej pory nie wiadomo, co było przyczyną tej tragedii. Policja poinformowała, że na szczegóły ekspertyzy trzeba poczekać kilka dni. Wiadomo, że w momencie kiedy doszło do tragedii pogoda była dobra – dlatego jest niewykluczone, że przyczyną wypadku była zbyt szybka jazda. W miejscu, gdzie doszło do wypadku nie ma żadnego ograniczenia prędkości. Świadkowie twierdzą, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Mikrobus nagle zaczął lawirować pomiędzy trzema pasami autostrady. W pewnym momencie odbił się od barierki oddzielającej dwie jezdnie i przelatując kilkanaście metrów wywrócił się na dach. W tym samym momencie w auto uderzył inny samochód. Jak udało się ustalić, pasażerowie busa, Polacy z podwójnym obywatelstwem, są mieszkańcami Śląska. Najprawdopodobniej wracali z pracy z Holandii. Rannych przewieziono do trzech szpitali na terenie Bandenburgii i Saksonii. To był trzeci wypadek pojazdu z udziałem Polaków, na autostradzie A2 pod Poczdamem. Więcej szczęścia mieli pasażerowie polskiego autobusu, który miał wypadek w Czechach. Pojazd wypadł z drogi, po tym jak 25-letni kierowca doznał zawału serca. Akurat tak się dobrze złożyło, że było płaskie pole, na które autokar wjechał i zatrzymał się po 30 metrach. Prędkość pojazdu była nieduża więc nie było problemów. Z pasażerów nikt nie został poszkodowany. Foto Archiwum RMF 08:30
prawnik od odszkodowaŃ blackpool, porady prawne blackpool, blackpool prawnik wypadki , blackpool kancelaria wypadki , blackpool wypadek w pracy Zapewnimy Tobie i wszystkim poszkodowanym opiekę najlepszych prawników i zagwarantujemy uproszczone procedury prawne w j.polskim.
Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze.(PAP) Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze. (PAP) (Visited 19 times, 1 visits today)
W Anglii nie ma bowiem tak surowych zim, jak w Polsce. Wielu naszych rozmówców podkreślało, że takich mrozów, jakie bywają w kraju, by nie wytrzymali. Inna sprawa, że tam łatwiej jest o
Sezon nartorolkowy w Anglii nie zwalnia tempa. W ubiegłą sobotę rozegrano tam godzinny bieg na nartorolkach stylem dowolnym. Drugie miejsce w kategorii mastersów zajął zawodnik naszego teamu Grzegorz Motyka mieszkający obecnie w Bristolu. Bieg wygrał Francuz Maxime Ballet. W tradycyjnym godzinnym wyścigu na torze Hilingdon pod Londynem wystartowało łącznie prawie 50 osób w tym liczna grupa naszych rodaków. Bieg główny wygrał Francuz Maxime Bullet, przed Finem Anssi Suominenem. Trzecia lokata to Jordan Andrews. Kategoria Mastersów to zwycięstwo Martina Watkinsa, przed dwójką naszych rodaków Grzegorzem Motyką ( 5 w OPEN na zdjęciu w koszulce z napisem Bora)) i Markiem Pasternym ( w OPEN). Kolejny nasz rodak Szymon Orłowski zajął szóstą lokatę, także w kategorii OPEN. Godzinny wyścig ukończyła jeszcze dwójka Polaków, 16 był Grzegorz Stasik, 20 Andrzej Bojarski. Najlepszy z Polaków Grzegorz Motyka w ubiegłym tygodniu startował w Wejherowie na Ultramaratonie Nartorolkowym na dystansie 160 kilometrów. Jak mówi: czuję ten maraton w nogach, myślę, że byłoby lepiej, ale nogi pod koniec "zapiekły". Udało mi się zdecydowanie polepszyć wynik z ubiegłego roku, kiedy to do Suominena straciłem prawie 3 minuty, a dzisiaj tylko 15 sekund. Postraszyłem rywali, myślę, że nabrali respektu, przed dalszą częścią sezonu. Super robotę wykonał dzisiaj Szymon Orłowski pilnując mi pleców. Dzięki wielkie Szymon. Przedemną jeszcze jedno poważne wyzwanie, jesienią mamy bieg czterogodzinny, mam nadzieję, że zdąże się przygotować i "sprawdzę" rywali - powiedział Grzegorz. Trzymamy kciuki za naszych na Wyspach. WYNIKI FOTO foto. Mary Wray kace
W publikacji z 2019 roku Narodowego Banku Polskiego „Polacy pracujący za granicą w 2018 r. Raport z badania” wskazuje się, że główną przyczyną wyjazdu z Polski były czynniki ekonomiczne – praca, lepsze warunki zatrudnienia, poziom wynagrodzenia. Praca w Anglii to największy magnes przyciągający Polaków na wyspy. Przeważa nad
Polskie służby konsularne zajmują się sprawą polskich dzieci, których rodzice zginęli wczoraj w wypadku w Portugalii. Do tragedii doszło po godzinie miejscowego czasu na popularnym wśród turystów przylądku Cabo da Roca niedaleko Lizbony. Z cytowanych przez portugalskie media relacji świadków wynika, że dwójka dzieci w wieku 5 i 6 lat robiła zdjęcia swoim rodzicom. W pewnym momencie dorośli na oczach córki i syna zsunęli się w kilkudziesięciometrową przepaść. Okoliczności tragedii bada miejscowa policja. Już wczoraj wieczorem ratownicy dostali się do ciał ofiar, ale akcja ich wydobycia była utrudniona ze względu na uwarunkowania terenu. Dopiero dziś przed południem strażakom udało się przetransportować ciała w bezpieczne miejsce, z którego mógł je podjąć helikopter. Ofiary wypadku to polskie małżeństwo od kilku lat mieszkające w Lizbonie. Ich dzieciom, płynnie posługującym się zarówno językiem polskim, jak i portugalskim, została udzielona pomoc psychologiczna i konsularna. Dyplomaci skontaktowali się już z rodziną w Polsce i pracują nad jak najszybszym przekazaniem kilkulatków ich bliskim. Minioną noc dzieci spędziły pod opieką psychologów. Położone około 25 kilometrów od Lizbony Cabo da Roca to jedno z najpopularniejszych wśród turystów miejsc Portugalii. Najdalej na zachód wysunięty punkt Europy kontynentalnej codziennie odwiedzają tysiące osób, fotografujących się na tle malowniczych klifów i wzburzonego oceanu. Wielu turystów ignoruje zakazy i ostrzeżenia i przechodzi przez drewniane zabezpieczenia odgradzającego od urwiska. (Visited 27 times, 1 visits today)
Anglia weszła do wojny 3 września 1939 roku, bo obiecała to Polsce w marcu 1939 roku, gdy udzieliła jej swoich gwarancji. Zrobiła to bez zbytniego entuzjazmu, przyznaję, ale dotrzymała danego wam słowa i wypowiedziała wojnę III Rzeszy. Moim zdaniem te gwarancje były pułapką.
7 Postów 6 Postów ..........w dzien śpią bo są chorzy i Nav daje................................. 1672 Posty powiedz ty mi młody człowieku > od kiedy ty wacek byka boli, kiedy krowa sie cieli ? 17146 Postów (jasta102) Maniak pewnie tłumaczyli się, że oto właśnie kultywowali polskie tradycje narodowe i jako tacy są pod ochroną konwencji UNESCO dającej każdemu prawo do zachowania swoich obyczajów 1 Post powinni ukarać właściciela samochodu!właściciel wie na pewno kto prowadził!norwescy gliniarze to barany gzie ich szkolą! 1672 Posty weith napisał: powinni ukarać właściciela samochodu!właściciel wie na pewno kto prowadził!norwescy gliniarze to barany gzie ich szkolą! a jak własciciel nie wie ?????? nigdy nie upiłes sie zeby nic nie pamietac ? 1 Post
. 24 227 330 274 403 147 26 174
wypadki w anglii z udzialem polakow